Mieszkania na wynajem to niewątpliwy hit inwestycyjny ostatnich kilku lat. W sytuacji, gdy lokaty bankowe nie nadążają nawet za inflacją, a giełda trwa w marazmie, nie dziwi fakt, że coraz lepiej zarabiający Polacy decydują się na zakup nieruchomości. Poza tym ludowa mądrość głosi, że ”na nieruchomościach nie można stracić”.
Spośród 207,2 tys. mieszkań (dane GUS) oddanych do użytku tylko w roku 2019 spora część zakupiona została w celach inwestycyjnych.
Szara strefa
W przypadku mieszkań wynajmowanych w sposób tradycyjny, czyli długoterminowo – najczęściej na okres przekraczający pół roku, sprawa jest prosta: strony w obopólnym interesie spisują umowę, od której następnie odprowadzany jest należny podatek, w wysokości 8,5 proc. Poza powyższym podatkiem nie ma już żadnych innych dodatkowych kosztów.
Najem długoterminowy to jednak inwestycja dla cierpliwych. Przychody z czynszu zazwyczaj nieznacznie przekraczają swoją wartością ratę kredytu zaciągniętego na zakup nieruchomości. Mieszkanie wprawdzie spłaca się „samo”, lecz właściciel przez cały czas trwania kredytu nie ma z tego tytułu żadnych dodatkowych dochodów. Odczuwalne dla kieszeni zyski zaczynają się dopiero po spłacie kredytu zaciągniętego przeważnie na okres 20-30 lat. To dość długo.
Znacznie bardziej dochodowym sposobem zarabiania ma mieszkaniu jest wynajmowanie go na doby, niczym pokoju hotelowego. Taki rodzaj najmu jest bardzo popularny zwłaszcza w miejscowościach turystycznych i dużych, atrakcyjnych turystycznie miastach.
Krótkoterminowy wynajem mieszkań to w tej chwili już odrębna, prężnie działająca gałąź biznesu turystycznego. Niestety biznesu przeważnie nielegalnego, bo zgodnie z obowiązującymi przepisami taki rodzaj zarobkowania wymaga rejestracji działalności gospodarczej i wiąże się z szeregiem dodatkowych kosztów i formalności, a tych zarówno wynajmujący jak i ich klienci wolą unikać. Do rozliczeń dochodzi więc przeważnie ”pod stołem”. Państwo jest bezradne, bo weryfikacja tego, czy osoby przebywające w danym mieszkaniu zapłaciły za swój pobyt, czy też są – na przykład – znajomymi właściciela, jest praktycznie niemożliwe.
Taki stan rzeczy od dawna irytuje urzędników, którym trudno pogodzić się z utratą wpływów podatkowych. Czujność zachowuje również lobby hotelarskie, które z kolei, nie bez racji, dopatruje się w najmie krótkoterminowym nieuczciwej konkurencji.
Dobra zmiana na horyzoncie
Wydaje się, że rząd wreszcie dostrzegł problem: od połowy minionego roku w resortach trwają prace nad uregulowaniem rynku najmu krótkoterminowego. Prowadzi je Ministerstwo Rozwoju przy współpracy z Ministerstwem Cyfryzacji. Urzędnicy podkreślają, że ich celem jest zwiększenie bezpieczeństwa turystów. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że w istocie chodzi przede wszystkim o skuteczne opodatkowanie rynku najmu krótkoterminowego.
Wstępny projekt zakłada utworzenie centralnego, ogólnopolskiego rejestru wszystkich obiektów dostępnych dla turystów, ze szczególnym uwzględnieniem indywidualnych mieszkań. Do spisu tego miałyby dostęp zarówno władze lokalne, jak i organy podatkowe. Dokładniejsze szczegóły projektu jak dotąd nie są jednak znane.
Źródło: gazetaprawna.pl