Rynek mieszkaniowy

Deweloperzy reagują na spadek koniunktury. Na razie bonusy zamiast przecen

Czerwiec stał się kolejnym miesiącem ostudzania sytuacji na rynku sprzedaży mieszkań. Spadający popyt i sprzedaż deweloperzy starają się regulować wprowadzaniem do oferty mniejszej liczby lokali, ale i tak ofert przybywa z każdym miesiącem. Nie spadają jedynie ceny, choć kupujących moją zachęcać rabaty i przyjaźniejsze harmonogramy płatności.

Według indeksu Urban.one opracowanego dla Bankier.pl i „Pulsu Biznesu” przez Cenatorium, w czerwcu br. wyniósł on 113,39 pkt. Był to tym samym wynik o 0,18 pkt. wyższy niż przed miesiącem, ale jednocześnie choć wciąż rosnący, to już coraz wolniej. Był to najniższy przyrost od roku, ale też o 5,42 pkt. wyższy niż w analogicznym miesiącu w ubiegłym roku.

Wyraźne wyhamowanie tendencji wzrostowej odnotowano także w największych miastach, poza stolicą. Odczyt indeksu zatrzymał się tam na 127,02 pkt., co w ujęciu miesięcznym oznaczało wzrost o 0,16 pkt. a w skali rocznej o 4,82 pkt.

Deweloperzy z największą od 6 lat ofertą

Przede wszystkim spada popyt, co powoduje, że potencjalni kupcy mają coraz lepszy wybór. Według danych Otodom Analytics, w lipcu br. na 7 największych rynkach pierwotnych sprzedano niespełna 3 tys. lokali, czyli najmniej od stycznia 2023 r. Względem czerwca sprzedaż zmalała o ok. 3%. Natomiast w porównaniu z analogicznym okresem w roku poprzednim spadek wyniósł 40%.

Wyraźnie mniej kupują szczególnie klienci posiłkujący się kredytami. Według danych BIK, w czerwcu udzielono ich 14,6 tys., co było spadkiem o 3,3% w porównaniu do maja. Choć w porównaniu do analogicznego miesiąca w 2023 r. było ich o 27% (3,1 tys.) więcej, to jednocześnie patrząc na styczeń 2024 r., gdy odnotowano szczyt umów podpisywanych w ramach rządowego programu dopłat, to wynik ten był o aż 41% gorszy.

Pomimo iż deweloperzy ograniczają ilość wprowadzanych na rynek liczby mieszkań (w lipcu na rynek trafiło o ok. 10 % mniej nowych mieszkań niż w czerwcu), to w największych miastach w ofercie i tak znajdowało się niemal 51,5 tys. lokali, czyli najwięcej od 6 lat. Wydłuża się czas ekspozycji ofert, dlatego też sprzedający, chcąc przyciągnąć uwagę kupujących, sięgają po różne rozwiązania, w postaci niewielkich rabatów czy dodawania pomieszczeń przynależnych, jak np. komórek lokatorskich czy miejsc parkingowych. Deweloperzy proponują też korzystniejsze harmonogramy płatności zakładające 20- czy 10-procentowe wpłaty w pierwszych transzach.

Czy ceny spadną?

Specjaliści przewidują, że przy obecnych horrendalnych poziomach cen na rynkach pierwotnych i trudności z wdrożeniem nowego rządowego programu, korekta cen jest nieunikniona. Jej poziom ma zależeć od uruchomionej podaży, na którą brak będzie chętnych. W przypadku mocno hamujących nowych projektów może to być niewielka zmiana, ale już przy dużej liczbie niesprzedanych, gotowych lokali, korekta ta może być znacząca.

Im dłużej trwa niepewność co do ostatecznej decyzji o wprowadzeniu programu dopłat, tym intensywniejsze hamowanie mieszkaniówki. Program ma kolosalne znaczenie dla rynku deweloperskiego i może odmienić go o 180 stopni.

Zostaw komentarz

Może Ci się także spodobać