Ceny mieszkań nadal rosną. Coraz więcej osób przyczyn podwyżek upatruje się w aktywności na rynku nieruchomości funduszy inwestycyjnych. Deweloperzy przekonują jednak, że mimo iż hurtowe zakupy w Polsce mają miejsce, nie odbywa się to na masową skalę i nie mają wpływu na dostępność mieszkań.
Ceny mieszkań rosną nie tylko w Europie
Wysokie, nieosiągalne dla przeciętnych mieszkańców ceny mieszkań, a także ich niedostateczna liczba to codzienność wielu europejskich miast. Szczególnie znana jest sytuacja w Berlinie, gdzie masowy wykup nieruchomości przez fundusze inwestycyjne drastycznie ograniczył dostępność lokali i spowodował znaczny wzrost cen najmu, doprowadzając do wprowadzenia przez władze miasta regulacji w tym zakresie.
Takie realia dotychczas nie dotyczyły Polski. Obecnie w dużych miastach coraz częściej jednak spotkać można osiedla w całości wykupione przez zagraniczne firmy. Hurtowe transakcje wzbudzają obawy wśród prywatnych kupujących, którzy w aktywności funduszy dopatrują się przyczyn stale rosnących cen mieszkań i zmniejszenia liczby dostępnych lokali.
Wykup mieszkań przez fundusze zwrócił uwagę polskiego rządu
Mniejszej podaży obawia się również polski rząd, który zwrócił uwagę na hurtowe zakupy na rynku nieruchomości. Obecnie jednak nie są zapowiadane regulacje, które ograniczyć mogłyby sprzedaż mieszkań funduszom inwestycyjnym. Według rządu większy problem stanowią pustostany, czyli lokale niekupione przez fundusze w celach wynajmu, a jedynie jako lokata kapitału.
Innego zdania są deweloperzy
Obawy o wykup dużej liczby mieszkań przez fundusze inwestycyjne i zmniejszenie dostępności nieruchomości dla innych kupujących rozwiewają deweloperzy. Ich zdaniem, kupowanie całych osiedli przez firmy nie zmniejsza podaży i nie wpływa na wzrost cen. Jako przyczyny podają natomiast m.in. niedostępność gruntów pod budowy oraz drożejące ceny materiałów budowlanych.
Według deweloperów sprzedaż lokali funduszom dotyczy innej puli nieruchomości, czyli inwestycji, które nie zostały wprowadzone do obrotu. W efekcie oferta dla kupujących nie została ograniczona.
Jednocześnie przywoływanym argumentem jest stosunkowa niewielka liczba mieszkań, które obecnie są własnością funduszy inwestycyjnych. Od 2015 roku kupiono 7 tysięcy mieszkań.
Według deweloperów nieuzasadniony jest również niepokój o wzrost liczby pustostanów. Fundusze inwestycyjne najczęściej kupują mieszkania w celu ich wynajmu. To z kolei doprowadzić może do profesjonalizacji tej gałęzi sektora nieruchomości i zwiększyć popularność najmu instytucjonalnego.
Najem instytucjonalny przedstawiany jest jako alternatywa dla własności. Tak obecnie dzieje się w niektórych europejskich krajach, gdzie opłata za najem jest atrakcyjniejsza niż rata kredytu za zakup własnej nieruchomości. Jednocześnie najem instytucjonalny ma zapewniać stabilność, jasne warunki i możliwość długoterminowego korzystania z lokalu.
W takiej perspektywie działalność funduszy nie tylko nie zmniejszy liczby dostępnych mieszkań, ale zwiększy ofertę mieszkaniową.