We Włoszech zwani są “bambocionni”, czyli dorosłe dzieci, które nadal mieszkają ze swoimi rodzicami i polegają na ich codziennej pomocy. W powszechnej świadomości Włochy stały się zagłębiem tego zjawiska. Co ciekawe – są kraje, gdzie jest ono popularniejsze, np. Grecja. Co jeszcze ciekawsze – Polska pod tym względem dogania Włochy.
Po studiach do rodziców
W naszym kraju to coraz powszechniejsze zjawisko – absolwent uczelni, po ukończeniu studiów, nie idzie “na swoje”, ale wraca do rodzinnego domu. W większości podyktowane to jest czynnikami ekonomicznymi. Po prostu nie stać go na zakup mieszkania, a wynajem byłby zbyt dużym obciążeniem dla budżetu. Powrót do rodziców pozwala mocno zredukować koszty życia, a tym samym daje możliwość odłożenia pieniędzy na własne lokum. Tak to wygląda w teorii. W praktyce wielu “gniazdowników” (jak nazywani są polscy bambocionni) utyka w tym wygodnym układzie i jako młodzi dorośli żyją nadal niczym dzieci. Nie tylko zajmują pokój w domu rodziców, ale też często korzystają z innych dobrodziejstw bycia dzieckiem: nie przygotowują samodzielnie jedzenia, nie robią prania, nie sprzątają.
Gniazdownik, który chce jeszcze pooszczędzać na własne mieszkanie, staje przed wyborem – wynająć pokój we współdzielonym mieszkaniu albo zostać z rodzicami. Dla wielu osób wybór jest oczywisty. Wolą najbliższą rodzinę niż znajomych lub nieznajomych. Problem jednak jest taki, że mieszkanie z rodzicami czasami okazuje się pułapką. Po pierwsze – jest bardzo wygodne, i pod względem finansowym, i pod względem organizacyjnym. To może sprawić, że gniazdownik będzie wciąż odwlekał decyzję o usamodzielnieniu się.
Po drugie – ciężko zbudować z nowym partnerem bliską relację, jeśli jako dorosły nadal mieszka się z rodzicami. Tu powstaje błędne koło, ponieważ gniazdownik chciałby mieć drugą osobę, z którą budowałby wspólną przyszłość, m.in. kupiłby z nią lub wynajął mieszkanie, lecz bez prawdziwie prywatnej przestrzeni, wciąż uzależniony od matki i ojca, ma mocno utrudnione zadanie na rynku matrymonialnym. Szczególnie dotyczy to mężczyzn, którzy tkwiąc w takiej sytuacji skazują się na łatkę “niezaradnych”.
Polska vs. Europa
Jak wypadamy pod tym względem na tle Europy? Niestety, ale jesteśmy w czołówce. Wyprzedzają nas Włochy, Grecja oraz Hiszpania, jednak czas pozostawania w rodzinnym domu w Polsce wciąż się wydłuża. Obecnie ponad 43 procent osób w wieku 25-34 mieszka z rodzicami.
Jeśli chcielibyśmy wyłowić jakieś regularności w czynnikach wpływających na długość gniazdowania, to widać, że kraje położone na południu dużo bardziej sprzyjają temu zjawisku. Na północy dzieci dużo szybciej opuszczają rodzinne domy – rekordzistami są Szwedzi, dla których średnia wieku to zaledwie 18,5 roku. Jednak nie chodzi tu o klimat, a raczej o wypadkową realiów ekonomicznych i kulturowych. W krajach południowych więzi rodzinne są dużo silniejsze, a finansowa dostępność mieszkań mniejsza. Te dwa czynniki sprawiają, że sporo osób nie chce lub nie może pozwolić sobie na to, aby po zakończeniu edukacji zrezygnować z pomocy rodziców.
Smutny kolekcjoner wrażeń
Millenialsów przedstawia się jako kolekcjonerów wrażeń, a nie kolekcjonerów rzeczy – chcą być, a nie mieć. Jednak gniazdowanie to smutna rzeczywistość tego pokolenia, nie zaś hedonistyczny wybór. U podłoża większości decyzji pozostania u rodziców jest brak możliwości wyprowadzenia się. Mieszkania są za drogie dla młodych osób, szczególnie w dużych ośrodkach, gdzie w ostatnim okresie ceny rosły w tempie kilkunastu procent rocznie.