Na początku lipca wystartował program Bezpieczny Kredyt 2 proc. i tylko przez jedno półrocze wpłynął diametralnie na rynek nieruchomości. Tanie kredyty napędziły popyt, więc ceny momentalnie poszły w górę, a sprzedający nie mogą narzekać na brak chętnych na zakup mieszkania. Według prezes PKO Banku Hipotecznego wycofanie programu równie szybko przełoży się na spadek cen, nawet o 5-8 proc.
Kiedy banki zaczynały przyjmować wnioski o udzielenie Bezpiecznego Kredytu 2 proc. rynek nieruchomości pozostawał w stagnacji. Przez zapowiedzi założeń programu wiele osób wstrzymywało się ze złożeniem wniosku o kredyt. Trzeba jednak pamiętać, że już o wiele wcześniej popyt na zakup mieszkań spadał, głównie przez ich nieustająco rosnące ceny i wysokie stopy procentowe, które wpływały na koszt kredytu hipotecznego.
Podaż dogoni popyt
Chętnych na zakup nieruchomości finansowanych z dotowanego przez państwo kredytu było w pewnym momencie tak wielu, że mieszkania spełniające kryteria programu schodziły na pniu.
A baza ofert nie była w stanie zaspokoić popytu, bo w wyniku pandemii, wojny w Ukrainie i restrykcyjnej polityki monetarnej deweloperzy w ostatnich kilku latach ograniczyli nowe inwestycje.
Katarzyna Kurkowska-Szczechowicz, prezes PKO Banku Hipotecznego uważa, że przy aktualnych realiach rynkowych podaż ma szansę dogonić popyt. Aktywność strony podażowej widać we wzroście liczby udzielanych pozwoleń na budowę oraz w tym, że w III kwartale tego roku wprowadzono na rynek o 30 proc. nowych mieszkań więcej.
Z kolei Agnieszka Wachnicka, wiceprezes Związków Banków Polskich twierdzi, że przy obecnym tempie zawierania umów o kredyt hipoteczny zabezpieczone na przyszły rok środki na dopłaty do kredytów mogą wyczerpać się już do końca tego roku.
Skoro więc podaż ma wzrosnąć, a popyt spaść, to te siły mogą spotkać się w punkcie równowagi rynkowej.
Możliwy spadek cen nieruchomości
Wachnicka zaznacza, że gdyby nie było Bezpiecznego Kredytu 2 proc., to aktywność na rynku nieruchomości byłaby znikoma. Dlatego gdy środki z programu się wyczerpią, można spodziewać się spadków cen. Według Kurkowskiej-Szczechowicz mogłyby one sięgnąć nawet 5-8 proc.
Dane GetHome.pl pokazują, że liczba złożonych wniosków kredytowych w lipcu, sierpniu i wrześniu oscylowała około 20 tys. Natomiast w połowie października wysłano do banków zaledwie 4,2 proc. aplikacji. Zdaniem analityków portalu RynekPierwotny.pl wynika to z tego, że liczba atrakcyjnych nieruchomości, które można by było kupić za tani kredyt hipoteczny szybko się wyczerpała.
A dodatkowo skokowy wzrost cen sprawił, że coraz mniej nieruchomości jest w zasięgu zdolności kredytowej zainteresowanych. Pokazują to dane Metrohouse i Credipass. Przykładowo w Warszawie, wiosną tego roku udział mieszkań za mniej niż 600 tys. zł wynosił 35 proc., natomiast teraz zaledwie 14 proc. Podobną tendencję odnotowano także w Krakowie, Gdańsku i Wrocławiu.
Nawet gdy Bezpieczny Kredyt 2 proc. będzie dalej działał, to trzeba się spodziewać, że za ten kredyt nie będzie już czego kupić, a to także wpłynie na spadek popytu i możliwe obniżki cen.