Boom gospodarczy trwający w Polsce od kilku już lat daje się zauważyć w niemal każdej dziedzinie gospodarki, a w szczególności na rynku nieruchomości. Chociaż firmy developerskie z roku na rok oddają do użytku coraz więcej mieszkań, to ich ceny rosną i nic nie wskazuje, by sytuacja miała się zmienić.
Moda na nieruchomości
Czasy, gdy mieszkania kupowało się przede wszystkim na własne potrzeby, dawno już minęły. Dziś większość lokali będących przedmiotem obrotu – zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym – nabywana jest w celach inwestycyjnych. Powodem są z pewnością rekordowo niskie stopy procentowe, które powodują, że odsetki na lokatach bankowych nawet nie równoważą inflacji, a z drugiej strony dają dostęp do taniego kredytu. W takiej sytuacji zakup mieszkania pod wynajem wydaje się rzeczywiście świetnym rozwiązaniem – zwłaszcza gdy wysokość czynszu będzie większa od raty kredytu zaciągniętego na jego zakup. Można zarabiać jeszcze więcej
Wadą tradycyjnego najmu długoterminowego jest jego niska stopa zwrotu. Faktyczna realizacja zysku jest możliwa dopiero po całkowitej spłacie kredytu, czyli czasem nawet za 20 lat. Dla wielu inwestorów to zbyt długi okres. Rozwiązanie problemu wydaje się proste: zamiast wynajmować mieszkanie w sposób tradycyjny – czyli długoterminowo jednemu, stałemu klientowi – można pokusić się o najemców okazjonalnych, szukających lokum tylko na weekend albo najwyżej na kilka dni. W takim przypadku cena wynajmu mieszkania (liczona już za dobę) wynosi niewiele mniej niż za pokój w hotelu. Najem krótkoterminowy już dziś stanowi alternatywę konkurencję dla hoteli.
Teoria a praktyka
Na dwupokojowym mieszkaniu w Warszawie, wynajętym długoterminowo, właściciel może zarobić w skali miesiąca około 2 tysięcy złotych. Z tego samego mieszkania, tyle że wynajmowanego krótkoterminowo, da się uzyskać nawet 300 złotych za dobę. Różnica jest zatem kolosalna.
Problem w tym, że założenia nie zawsze funkcjonują w prawdziwym życiu. Naiwnością było by sądzić, że właściciel mieszkania zdoła szczelnie wypełnić grafik gości. Problemem są też kwestie logistyczne: po każdej wizycie mieszkanie trzeba posprzątać, wyprać pościel, czasem dokonać koniecznych napraw. Przy dużej rotacji gości na pewno nie uda się uniknąć również problematycznych osób.
Decydując się na krótkoterminowe wynajmowanie mieszkania trzeba więc liczyć się z tym, że będzie to praca na cały etat 7 dni w tygodniu. Oczywiście można powierzyć zarządzanie mieszkaniem wyspecjalizowanej firmie, ale to z kolei oznacza pożegnanie się z lwią częścią dochodu. Tym bardziej, że na horyzoncie gromadzą się kolejne czarne chmury.
Komu to przeszkadza?
Nietrudno zrozumieć irytację hotelarzy, którzy w wynajmujących mieszkania krótkoterminowo dostrzegają nieuczciwą konkurencję. Lobby hotelarskie coraz głośniej domaga się ukrócenia procederu, który nazywa wprost ”nielegalnym świadczeniem usług hotelarskich”. Z kolei samorządy nie mogą przeboleć utraty wpływów z podatków – bowiem spora część rozliczeń między najemcami a wynajmującymi odbywa się ”pod stołem”.
Osobną grupę przeciwników najmu krótkoterminowego stanowią sąsiedzi, którym z kolei nie uśmiecha się mieszkanie obok często kłopotliwego, wiecznie zmieniającego się towarzystwa.
Wszystkie te coraz głośniej domagają się zmian w prawie dotyczącym wynajmu krótkoterminowego. Można zatem spodziewać się, że dla parających się tym biznesem nadejdą trudne czasy.