Początek roku akademickiego w tym roku zdecydowanie różni się od lat poprzednich. Jeszcze w ubiegłym roku w tym okresie niezwykle trudno byłoby znaleźć studentowi atrakcyjne mieszkanie w dużym, polskim mieście. Teraz jednak sytuacja jest zgoła inna, bo większość uczelni kontynuuje naukę w formie zdalnej, a żacy przyjeżdżają tylko na uczelnię na niektóre laboratoria i WF. To ma ogromny wpływ na rynek najmu, bo mimo końcówki października w ofertach mieszkań na wynajem wciąż można przebierać.
Według danych serwisu Otodom.pl przeciętna stawka czynszu za wynajem spadła w porównaniu do zeszłego roku o 7,4%. W większości dużych ośrodków akademickich zmiany stawek były naprawdę widoczne i sięgały nawet 18% rok do roku. Miastami, w których korekta cen była niewielka, są tylko Katowice, Łódź i Szczecin. Tam nie ma aż tak dużo studentów jak chociażby w Warszawie, Krakowie czy we Wrocławiu, można więc upatrywać związku zmian cen najmu z wprowadzeniem nauki zdalnej na uczelniach wyższych.
Mieszkania w wielkiej płycie wciąż dostępne na wynajem
W zeszłym roku konkurencja na rynku najmu była ogromna. Mniejsze mieszkania w nowych blokach i atrakcyjnej lokalizacji rozchodziły się na pniu. Ci, którzy nie zdążyli zarezerwować takiego lokum albo budżet im na to nie pozwalał, musieli zadowolić się tym, co zostało. W większości były to mieszkania w blokach z wielkiej płyty, których w Polsce jest wiele, a ich najem jest relatywnie tani. Teraz sytuacja jednak bardzo się zmieniła.
Mniej zamożnym żakom, którzy studiują zdalnie i nie pracują daleko od domu rodzinnego, nie opłaca się teraz wynajmować mieszkania. Dlatego wciąż na rynku zostały starsze lokale, które ze względu na swój niższy standard czy kiepski stan techniczny nie cieszą się taką popularnością wśród najemców. Jak donosi Bartosz Turek z HRE Investment, powołując się na dane Otodom.pl, to właśnie one zaniżają średnią cenę ofertową w największych polskich miastach.
Mimo średnich spadków cen najmu nie można powiedzieć, że te same lokale są więc tańsze do wynajęcia niż rok czy dwa lata temu. Ceny znacząco się nie zmieniły, ale na rynku wciąż pozostało dostępnych sporo tańszych ofert.
Właściciele nowych mieszkań urządzonych w wysokim standardzie wciąż łatwo znajdują najemców. Są nimi jednak w większości nie studenci pierwszych lat, którzy pozostają na utrzymaniu rodziców, ale osoby, których stać na płacenie wyższego czynszu. Z najmu nie rezygnują więc osoby pracujące w dużych miastach, jak i studenci, którzy nie mogą mieszkać w domu rodzinnym ze względu chociażby na pracę.
Pandemia przyczyniła się jednak do naturalnej selekcji na rynku. Ci, którzy dojeżdżali do ośrodków akademickich tylko po to, aby stacjonarnie studiować, mogą teraz równie dobrze robić to z domów rodzinnych i oszczędzać na wynajmie mieszkania. A odczuli to głównie właściciele lokali w blokach z wielkiej płyty, którym trudno teraz znaleźć najemców.