Jeszcze na początku roku wydawało się, że inwestycja w rynek nieruchomości to żyła złota, a wynajem to naprawdę pewny zysk. Jednak epidemia koronawirusa zrewidowała postrzeganie inwestorów, którzy teraz widzą, że nawet taka inwestycja wiąże się z ryzykiem.
Doświadczenia z epidemii pokazują, że nie ma inwestycji bez ryzyka, a zysków nie możemy dzielić niczym skóry na niedźwiedziu, zanim jeszcze wpłyną na nasze konto. Jeszcze kwartał temu ceny nieruchomości rosły, ale chętnych na zakup czy wynajem nie brakowało.
Rynek nieruchomości – skąd ta dobra koniunktura?
W 2019 roku rynek mieszkaniowy był w momencie boomu. Wiele osób decydowało się na kupno własnego mieszkania, mogli wesprzeć się dostępnymi kredytami hipotecznymi, a deweloperzy zacierali ręce. Mimo rekordowej liczby oddanych mieszkań popyt wciąż nie był zaspokojony, co wpływało na wzrost cen.
Z dostępnych i korzystnych cenowo kredytów hipotecznych korzystali również inwestorzy, którym opłacało się wynajmować mieszkanie, kupione na kredyt, bo czynsz znacznie przewyższał ratę. Kredyt spłacali najemcy, a właściciel osiągał jeszcze dochód pasywny.
Rynek wynajmu był również w bardzo dobrej kondycji. Kawalerki w atrakcyjnej lokalizacji wynajmowały się w kilka godzin od momentu publikacji ogłoszenia. Z większymi mieszkaniami było trudniej, ale i one z czasem znajdowały najemców. Naprawdę niska stopa bezrobocia sprawiała, że wiele osób z mniejszych miejscowości migrowało za pracą do dużych miast i decydowały się na odpłatne korzystanie z mieszkania. To jednak już przeszłość.
Rynek mieszkaniowy się zatrzymał
Ze względu na zalecenia rządu odnośnie pozostania w domu, sfinalizowanie umów zakupu jest niemożliwe, choćby dlatego że akt notarialny można podpisać tylko stacjonarnie. Obywatele Ukrainy wrócili do swojej ojczyzny, co z kolei sprawiło ogromne kłopoty deweloperom, którzy z dnia na dzień zostali bez pracowników i byli zmuszeni opóźnić oddanie inwestycji.
Epidemia spowodowała również, że rynek wynajmu się załamał. Studenci wrócili do domów rodzinnych, część pracowników korporacji również. Skoro można uczyć się lub pracować z dowolnego miejsca, to nie widzieli oni potrzeby, aby płacić za wynajem. Część osób zwyczajnie przestało być na to stać, kiedy zostali zwolnieni albo ich firma ma aktualnie zakaz działania.
Trudno więc aktualnie znaleźć rzetelnego najemcę.
Czy ceny nieruchomości spadną?
Mniejsze zainteresowanie kupnem nieruchomości wynika aktualnie z braku możliwości załatwienia czegokolwiek, ale również niepewnej sytuacji gospodarstw domowych, które w większości odkładają tak duży zakup w czasie. Banki również zaczęły dużo wnikliwiej analizować kondycję finansową potencjalnego kredytobiorcy, więc aktualnie dużo trudniej uzyskać kredyt, także inwestorom.
Inwestorzy rynku nieruchomości z zapartym tchem śledzą prognozy dotyczące cen mieszkań. Jak wynika z analiz HRE Investment, ceny nie powinny spaść, a tylko się ustabilizować. Pewne jest jednak to, że rynek zareaguje na epidemię z opóźnieniem. Niewielkich spadków możemy się spodziewać dopiero z kilka tygodni. A kiedy sytuacja się unormuje, ceny powinny wrócić do poprzedniego poziomu, ale już nie rosnąć.