Wśród wielu kiepskich wiadomości dotyczących aktualnej koniunktury jest coś, co może podnosić na duchu. Mimo że banki wciąż stosują ostrą weryfikację wniosków, zdolność kredytowa przeciętnego Polaka wzrosła (analiza HRE Investments). To pierwszy tego typu sygnał od sześciu miesięcy. Czy oznacza tylko stan przejściowy, czy znak lepszych czasów dla kredytobiorców?
Ile więcej można pożyczyć i dlaczego?
Ankieta przeprowadzona wśród pracowników banków wykazała, że zdolność kredytowa w sierpniu z miesiąca na miesiąc wzrosła o ponad 4%. To realna różnica dla osób starających się o kredyt mieszkaniowy. W obecnych warunkach pracująca para z dzieckiem przy średnich dochodach może pożyczyć 413 tysięcy złotych. To o 16,5 tysiąca więcej niż jeszcze miesiąc temu. Dla porównania, we wrześniu 2021 to samo gospodarstwo domowe mogło zostać wsparte kredytem w wysokości 700 tysięcy. Na przestrzeni roku, możliwości skurczyły się więc o połowę. Z czego jednak wynika aktualne zwiększenie możliwości kredytowych?
Na obecną sytuację wpłynęły, na pewno, podwyżki pensji, notowane w ostatnich miesiącach. Nie był to jednak czynnik decydujący, ponieważ nie zrównoważyły one inflacji i słabnącej siły nabywczej pieniądza. Co więc gra tu najważniejszą rolę?
Magia oprocentowania
Oprocentowanie kredytów w sierpniu spadło o około 0,3 do 0,4%. Jest to skutek spadku stawiki WIBOR oraz wzrostu notowań kontraktów terminowych na stopę procentową. Oba te czynniki ważne są dla oprocentowania kredytów zarówno zmiennego, jak i stałego. Naturalną reakcją na niższy procent jest zwiększenie możliwości kredytowych.
Warto zaznaczyć, że wzrost notowań kontraktów oznacza, że rynek spodziewa się odbicia po kryzysie i obniżenia stóp procentowych. Rzeczywiście pierwsze konkretne spadki stawek WIBOR spodziewane są na początku 2023 roku.
Na wzrost sumy udzielonego kredytu wpływają wspomniane już wzrosty płac. Jednak przy obecnej koniunkturze mają one często charakter nominalny. Na lepszą kondycję polskiego kredytobiorcy z pewnością wpłynąłby spadek cen, czyli trwałe zahamowanie inflacji.
Nie bez wpływu na realną zdolność kredytową pozostają rekomendacje KNF. Obecnie Komisja zaleca sporą ostrożność. Przy rosnących stopach procentowych to stratega przynosząca korzyści obu stronom. Nie pomaga jednak osobom starającym się o pożyczkę, szczególnie taką na wiele lat. Aktualnie bank sprawdzając nasz wniosek, bierze pod uwagę naszą elastyczność finansową. Musi ona być na tyle duża, by ponieść podwyżki oprocentowania o 10 do 15% To bardzo dużo. Według analityków, gdyby wrócić do zasad sprzed kwietniowych zmian przeciętny Polak mógłby pożyczyć nawet o ¼ więcej.
Tego typu poszerzenie możliwości kredytowych byłoby elektryzującą zmianą. Z pewnością zwiększyłby się popyt w branży mieszkaniowej, a to mogłoby przyciągnąć inwestorów. W obecnych warunkach potrzeby lokalowe zaspokaja najem, a rentierzy zawieszają kolejne inwestycje. Czy sytuacja się zmieni pokażą najbliższe miesiące.