Internetowe serwisy takie jak Airbnb czy Uber, które dzięki powszechności nowoczesnych technologii pozwoliły zrewolucjonizować sektory wybranych usług, chociaż początkowo były postrzegane jako symbol nowoczesności i tego jak zmienia ona nasze życie na lepsze, szybko pokazały swoje mroczne oblicze. W przypadku Airbnb i innych tego typu serwisów, rozproszony, indywidualny wynajem krótkoterminowy zaczął być ciężarem dla miast oraz ich mieszkańców. Trafienie po sąsiedzku mieszkania przeznaczonego na wynajem krótkoterminowy to jeden z gorszych losów na loterii dla osób kupujących nowe lokum.
Mieszkania przeznaczone na wynajem krótkoterminowy nie tylko są źródłem hałasów (bo w końcu turyści przyjechali tu, aby się bawić). Do tego sprawiają, iż nie można stworzyć żadnej wspólnoty w nieruchomości mieszkaniowej, przez co też utrudnione lub niemożliwe jest załatwianie spraw wymagających dyskusji i solidarnej decyzji. Na tego typu biznes obruszone są też hotele, uważające, iż serwisy typu Airbnb i działający w ich ramach landlordowie to po prostu nieuczciwa konkurencja. Z problemem zakłócania spokoju stara się walczyć sam portal, który uruchomił specjalny numer telefonu – mogą na niego zadzwonić sąsiedzi, jeśli w wynajmowanym lokalu jest zbyt głośno.
Problem ten jest już widoczny w największych polskich miastach i zapewne niebawem będziemy musieli się z nim zmierzyć. Będziemy wtedy mogli podążać śladem Zachodu, gdzie procesy ograniczania i regulowania najmu krótkoterminowego już zachodzą. Przykładem jest Amsterdam, w którym wprowadzono obowiązek rejestracji mieszkań przeznaczonych na wynajem krótkoterminowy. Jest to projekt realizowany w ścisłej współpracy z Airbnb – brak zgłoszenia oznacza wycofanie oferty. Efekty? Od końca marca do początku października liczba ofert noclegów w Amsterdamie spadła z ponad 16 tysięcy do niespełna 3 tysięcy. Poza tym wprowadzono dwa ograniczenia: maksymalnie 4 osoby w jednym lokalu oraz nie więcej niż 30 dni wynajmu w ciągu roku. Ma to na celu zmniejszenie uciążliwości takich miejsc dla mieszkańców.
Jednak stolica Holandii to tylko jedno z wielu miejsc w Zachodniej Europie, gdzie wzięto się za robienie porządków z wynajmem mieszkań na doby. Równie zdecydowane działania podejmowane są w Wiedniu. W stolicy Austrii aż 31% mieszkańców zasiedla lokale komunalne, zarządzane przez spółkę Wiener Wohner. Spółka ta posiada około 220 tysięcy mieszkań w tym mieście. Jako zarządca tych nieruchomości, Wiener Wohner zakazywał ich podnajmu, jednak zakaz ten nie był respektowany i wiele z tych lokali trafiało na Airbnb. Teraz stanowisko spółki zostało wsparte wyrokiem sądu. Dzięki temu do Airbnb trafiła sporządzona przez władze miasta lista mieszkań komunalnych i portal przeprowadza ich monitorowanie – są usuwane, chyba że wynajmujący zadeklaruje, iż nie jest to lokal komunalny lub że ma prawo go podnajmować.
To nie koniec działań austriackich władz mających na celu regulację najmu krótkoterminowego. W skali całego kraju został uruchomiony proces rejestrowania gospodarzy takich mieszkań oferowanych na Airbnb, dzięki czemu możliwe będzie kontrolowanie na bieżąco ich aktywności oraz tego, czy ich oferta jest zgodna z przepisami.