Rynek mieszkaniowy

Szokujące tempo – mieszkania podrożały niemal dwukrotnie w ciągu dekady!

Przez ostatnie osiem lat mieszkania z drugiej ręki podrożały o 87%. Nowe lokale zaliczyły w tym samym czasie jeszcze większy wzrost stawek. Są o 95% droższe niż w 2015 roku. Trend ten powstał między innymi dlatego, że wszystkie rządowe programy od wielu lat skupiają się nie na stymulowaniu podaży, a popytu.

Jest drogo, będzie drożej

Problem z dostępnością i zakupem własnej nieruchomości to temat, który przewija się w debacie publicznej. Obecnie politycy lewicy proponują budowę tanich lokali na wynajem. Inne pomysły to dodatek do czynszu czy nieoprocentowany kredyt na zakup nieruchomości. Jednym z rozwiązań, które wzbudza spore zainteresowanie, jest kontynuacja programu Bezpieczny Kredyt 2% przy równoczesnym rozwijaniu budownictwa socjalnego i komunalnego. Kontrowersyjną opcją, z którą wychodzi Konfederacja, jest ustawowe obniżenie cen lokali mieszkalnych o 30%.

Żaden z dotychczasowych pomysłów nie zatrzymał jednak wzrostów cen w branży mieszkaniowej. Stawki ofertowe między II kwartałem 2023 a trzema ostatnimi miesiącami 2015 roku wzrosły o 95% na rynku pierwotnym i o 87% na wtórnym. Dane te zebrano, analizując 10 największych rynków mieszkaniowych.

W okresie od kwietnia do czerwca 2023 za metr kwadratowy nowego lokalu mieszkaniowego trzeba było zapłacić niemal 10 tysięcy złotych. W przypadku mieszkań z drugiej ręki jest to prawie 8 tysięcy za metr. W tym samym czasie w 2015 stawki te wynosiły odpowiednio 4976 i 4254 złotych.

Spośród 17 miast wojewódzkich największy wzrost zanotowano na szczecińskim rynku pierwotnym. Mieszkania są tam droższe o 148% w porównaniu z 2015. W przypadku mieszkań w Krakowie jest to różnica na poziomie 101%. W pozostałych dużych miastach dynamika wzrostów wahała się od 66 do 82%. Mimo że różnice w cenach na rynku wtórnym są mniejsze, wartości te mogą zaskoczyć. Średnie ceny ofertowe w Zielonej Górze na przestrzeni 8 lat wzrosły o 111%. W Gdańsku jest to korekta w górę na poziomie 105%.

Warto podkreślić, że sytuacja ta to nie tylko pokłosie źle skonstruowanych programów pomocowych. Wstrząsy w branży mieszkaniowej to bezpośredni skutek pandemii czy agresji Rosji na Ukrainę. Ta pierwsza skłoniła wielu deweloperów do wstrzymania inwestycji i na dłuższą metę była to kiepska decyzja. Po pierwszym szoku wielu inwestorów zaczęło rozglądać się za nieruchomością bardziej odpowiadającą im na moment izolacji. Rok 2021 okazał się owocny dla branży kredytowej. Przybywało klientów posiadających niski wkład własny i ich wnioski coraz częściej były przyjmowane.

Po okresie drożyzny w sektorze hipotecznym mamy do czynienia z odbiciem popytu, co znów winduje ceny w górę. Aby skutecznie zatrzymać ten trend, potrzebne byłyby zmiany systemowe stymulujące podaż. Czy do tego dojdzie, pokażą najbliższe lata. Dane dotyczące inwestycji w toku jasno pokazują, że mieszkań nadal może brakować. W tej sytuacji zachęcanie kupców do finalizowania zamiarów zakupowych będzie tylko podtrzymywać drożyznę.

Zostaw komentarz

Może Ci się także spodobać