Przyzwyczailiśmy się myśleć o rynku najmu mieszkań w kontekście wielkich i dużych miast. Aglomeracji w rodzaju Warszawy czy Trójmiasta. Ale co z rynkiem najmu poza tymi metropoliami? Czy on w ogóle istnieje? Oraz czy da się na nim zarobić?
Odpowiedź na oba te pytania brzmi: tak. Rodzimy rynek mieszkań na wynajem liczy dziś około miliona lokali, służących około 5% procentom obywateli. Popyt stale rośnie. Jest w tej branży miejsce dla nowych inwestorów.
Poza najsilniejszymi rynkami mieszkaniowymi i ich miejscowościami satelickimi wynajem jest zauważalnie tańszy. To nie zaskakuje. Ciekawe jest co innego – nie istnieją znaczne różnice cen w zależności od regionów. W Polsce powiatowej stawki są zbliżone (nie licząc oczywiście atrakcji turystycznych.) W miastach takich jak Piotrków Trybunalski Grodzisk Mazowiecki, Tarnów czy Kalisz poziom cen mieści się w przedziale od 13 do 25 zł za metr kwadratowy.
Polacy zawsze byli przywiązani do własności. Dlaczego więc preferują wynajem?
Aby się zadłużyć na poczet kredytu mieszkaniowego, potrzebny jest wkład własny. To stanowi dla wielu chętnych barierę nie do pokonania. Po drugie, wchodzące w dorosłe życie pokolenia nie chce się na lata wiązać z bankiem. Naturalnymi najemcami są dziś cudzoziemcy. Szacuje się, że polski rynek pracy zasila ok. 1,3 mln Ukraińców. To oznacza ponad milion łóżek.
Oferta w mniejszych miejscowościach wypada bardzo atrakcyjnie. 60- metrowy lokal można w nich wynająć za od 1000 – 1200 zł miesięcznie.
Czy opłaca się inwestować w mieszkanie na wynajem w małym mieście? Na pewno koszt „wejścia” w taki biznes będzie znacznie niższy, a rentowność takiego najmu wysoka.
Problemem jest jednak płytki rynek. W dużych miastach zapotrzebowanie na mieszkania na wynajem pozostaje ciągle bardzo wysokie. Generują je nowi ludzie migrujący do pracy, studenci, emigranci. Na prowincji nic takiego nie ma miejsca, zatem działalność tego typu wiąże się z wyższym ryzykiem. Nie bez znaczenia jest również kwestia wzrostu wartości nieruchomości. Negatywne tendencje demograficzne, brak zatrudnienia czy atrakcyjnych perspektyw życiowych mu nie sprzyjają.
Liczby jednak przekonują. W Radomiu czy Bydgoszczy możliwa do osiągnięcia rentowność z najmu mieszkania sięga 6,5–7 proc. W Łodzi i na Śląsku – 6–6,5 proc.. Dla porównania w Warszawie jest to ok. 5 proc. rocznie. Podane kwoty mają zastosowanie w przypadku, gdy mówimy o niedużych lokalach, kupionych okazyjnie. Nieważne, gdzie; na rynku nieruchomości najlepiej zaczynać inwestycje od kawalerki.