Wynajmowanie mieszkania wiąże się z wieloma możliwymi niedogodnościami. Każdy właściciel lokalu na wynajem słyszał opowieści o koszmarnych lokatorach, którzy hałaśliwie imprezują, niszczą wyposażenie albo niefrasobliwie zalewają sąsiadów pod sobą. A co, jeśli lokator szuka oszczędności – i robi się kreatywny w tym względzie?
Zimowe chłody to nieodmiennie wyższe rachunki za ogrzewanie.
Bywa, że nasz lokator próbuje wyeliminować te koszty, dogrzewając się kosztem sąsiadów za ścianami. Specyficzne położenie pewnych mieszkań umożliwiało takie machlojki. Zdarzało się, że pośrednicy agencji nieruchomości zachwalali tę cechę potencjalnym użytkownikom lokalu, kusząc niższymi kosztami jego eksploatacji.
Czy jako właściciele zostaniemy za takie praktyki pociągnięci do odpowiedzialności?
Niestety, odpowiedź na to pytanie brzmi „tak.” Wspólnota mieszkaniowa może narzucić właścicielom minimalne zużycie ciepła, potrzebne do ogrzania lokalu.
Lokator, który zakręca kaloryfery u siebie, zmusza sąsiadów wokół do płacenia płacenia wyższych rachunków. Odpowiedzialność za jego zachowanie spada na tego, kto mu to mieszkanie wynajął.
Zdaniem sądu okręgowego wspólnota mieszkaniowa jest uprawniona do odgórnego ograniczenia takich praktyk. Spór na tym tle zarysował się w jednej ze wspólnot w Łodzi.
Wspólnota wytoczyła lokatorce jednego z mieszkań pozew. Kobieta zakręciła swoje kaloryfery, a lokal dogrzewała innymi sposobami – dzięki czemu utrzymywała w nim temperaturę około 18 stopni. Lokatorka twierdziła, że jej to zupełnie wystarcza.
Już po po zalegalizowaniu wszystkich ciepłomierzy w kamienicy, wspólnota podjęła uchwałę, w której zobowiązała właścicieli, by ponieśli koszty centralnego ogrzewania o wartości minimum 10 GJ na lokal za dany sezon grzewczy.
Oszczędna lokatorka wniosła protest, twierdząc, iż naruszany jest jej interes finansowy, a wspólnota mieszkaniowa złośliwie utrudnia jej życie. Tłumaczyła, iż ogrzewa się własnym sumptem, a poza tym posiada podwójne okna i drzwi, dzięki czemu minimalizuje ucieczkę nagrzanego powietrza z pomieszczeń.
Wspólnota odparła, że w wyniku oszczędności lokatorki jej sąsiedzi zmuszeni są ponosić zwiększone koszty ogrzewania własnych lokali, co doskonale obrazuje wykaz zużycia ogrzewania. Działalność taką można nazwać kradzieżą ciepła.
Poza tym takie niedogrzewanie jednego z lokali nie jest bez znaczenia dla substancji całego budynku i jego części wspólnych. Innymi słowy; może okazać się dla niego szkodliwe.
Sąd okręgowy jednoznacznie przyznał rację wspólnocie.
Zdaniem tego organu powódka może odbierać powziętą uchwałę jako formę wymierzonej w siebie złośliwości – są to jednak wyłącznie jej odczucia, nie znajdujące potwierdzenia w zgromadzonym materiale dowodowym.
W sprawie należało zatem wyważyć interes powódki oraz interes innych lokatorów, którzy mają prawo do nie ponoszenia nieuprawnionych strat finansowych.
Pamiętajmy zatem – jeżeli to nasz lokator postanowi sobie kreatywnie „przyoszczędzić” na kosztach ciepła, kłopoty z tym związane spadną na nas.